sobota, 18 lipca 2009

2. A wokoło jest wesoło

Niektórym z Państwa może się wydawać – wziąwszy pod uwagę moje felietony – że jestem facetem zgorzkniałym, nie potrafiącym cieszyć się życiem w Nowej Zelandii. Tak mniemających muszę srodze rozczarować, albowiem nawet w komunie tak świetnie się nie bawiłem.

Oto kilka dni temu parlamentarzysta o nazwisku Banks swoim wystąpieniem w Parlamencie rozbawił mnie niemalże do łez. Po dość długim wstępie, w którym streścił perypetie związane z adopcją trójki rosyjskich dzieci, zakrzyknął gromkim głosem, że te dzieci z zimnej i głodnej Rosji (w co nie wątpię) przybyły to the greatest country in the world (w co po prostu nie wierzę). Działalność naszej rodzimej Anastazji Potockiej (która podobno posłom dawała) jest niczym wobec publicznego onanizmu psychicznego nowozelandzkiego parlamentarzysty. Poseł Banks zdopingował mnie. Wziąłem do ręki książkę Broken English i tam znalazłem inną opinię o Nowej Zelandii. Nie było w niej niczego z długich, białych obłoków, czy też przodującej roli w rejonie Pacyfiku. Napisano natomiast, że Nowa Zelandia to po prostu the arse end of the world (w co wierzę). Zatem mam chyba prawo zanucić: "a wokoło jest wesoło".

Dosłownie pękać ze śmiechu można, gdy weźmie się jakąkolwiek książkę z serii The New Zealand Immigration Guide. Wybrałem jedną z nich. Autorem jest Adam Starchild. Nie mogę odmówić sobie przyjemności zacytowania kilku zdań z tej niemoralnej i w gruncie rzeczy szkodliwej książki. Na przykład już na stronie nr 3 kandydat na Nowozelandczyka może przeczytać, że: "Recognizing the value of new blood, New Zealand's immigration legislation and policies toward newcomers have been revised. The philosophy is that New Zealand is a growing country, and immigrants should be able to contribute to and enjoy that growth". Przypomnijcie sobie Państwo mój felieton o rzeczywistym celu systemu punktowego i powyższa filozofia stanie się nadzwyczaj przejrzysta. Zatem: a wokoło jest wesoło.

Na stronie 25 książki autorstwa pana Adama znalazłem takie oto zdanie: "There is plenty of room for more immigrants". W jednym z moich pierwszych felietonów poruszałem tę kwestię. Zapytałem wtedy, dlaczego kraj o powierzchni porównywalnej z obszarem Polski zamieszkuje – mimo prowadzenia niesłychanie agresywnej polityki imigracyjnej – tylko 3,5 mln ludzi. Sugerowałem, że odpowiedź tkwi w zerowej zdolności absorpcyjnej tego społeczeństwa. Z pewnością ów pan, który w Nowej Zelandii wykonuje zaszczytny zawód rzeźnika nie jest wiernym słuchaczem 'Fali 44', bo powtórzył argument Starchild'a w programie przygotowanym dla Radia Koszalin. Wydaje mi się, ze znalazłem na "falach" internetu oddźwięk tego programu. Otóż dwójka studentów z obszaru Polski, gdzie mogły docierać fale Radia Koszalin, wyraziła chęć przybycia do Nowej Zelandii w celu podjęcia… dobrze płatnej pracy! Nie, nie ma tu pomyłki. There is plenty of room for more immigrants. Więc ktoś tutaj na tych imigrantów niecierpliwie czeka! Uznałem za swój moralny obowiązek odpisania owym studentom.

Napisałem krótko: ten kraj jest bardzo trudny dla nowych imigrantów. Ucieszeni odpisali natychmiast, zapytując dlaczego jestem taki tajemniczy i czy nie chciałbym podzielić się z nimi informacjami o tym kraju, bo zapewne wiem o nim trochę więcej niż oni. Ironię (a może brak ogłady) spokojnie przełknąłem i posłałem im jeden z moich felietonów. Korespondencja urwała się natychmiast. Bo pewnie też myśleli, że ktoś tutaj na nich z niecierpliwością czeka.

Sięgnijmy znów do książki Starchild'a. Na stronie 65 czytamy: "There are exceptionally good jobs throughout the country. There is a particularly strong demand for people with business experience and capital. New Zealand's economy is expanding, stretching throughout the Pacific, and the country offers exciting opportunities for individuals who know how to run a business profitably". Autor, rzecz jasna, w te wszystkie brednie nie wierzy, bo na wewnętrznej stronie okładki (a więc w miejscu raczej rzadko czytanym) umieścił taką oto informację: "Neither the author nor publisher will be held accountable for the use or misuse of the information contained in this book". Teraz z pewnością nie macie Państwo wątpliwości, ze istotnie "wokoło jest wesoło".

Przyznać się muszę Wam, drodzy słuchacze, że ja też piszę książkę o Nowej Zelandii. Będzie to rodzaj antyporadnika dla potencjalnych emigrantów. Tytuł będzie prawdopodobnie taki: Immigration and New Zealanders' hypocrisy -– A taboo topic for New Zealand. Przewiduję sukces: natychmiastową deportację. Chociaż to nie jest takie pewne, gdyż już gdzieś słyszałem, że niejednemu marzy się takie rozwiązanie. Póki co tkwię tu, "a wokoło jest wesoło" niewątpliwie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz